
Dzień jak co dzień na mychowej świetlicy. Zaczynamy jak zawsze od pilnego odrabiana prac domowych. Znajdą się wśród myszowiczów również tacy, którym trudno zmobilizować się do szkolnego wysiłku. Wtedy, odpowiednia motywacja jest podstawą. A po ciężkiej pracy, chwila wytchnienia w zaciszu świetlicowych sal. W czasie zabaw można znaleźć tam magiczne miejsca. Jest autostrada do nieba z niebanalnymi środkami transportu i kosmiczni wojownicy pilnujący porządku. Czasem można zobaczyć indiańskie namioty, a w nich dzikie plemiona tańczące w dźwiękach szalejącej muzyki. Jest również kraina misiów, które ożywają po świetlicowym posiłku. I tak trwają harce i zabawa, oczywiście nie do białego rana. Później zgodnie z planem czas na różne zajęcia. Taki zwykły świetlicowy dzień, gdyby nie niespodziewane odwiedziny. Kto do nas wpadł? Nasz drogi Pan Bartek. Wszystkie dzieci były miło zaskoczone. Fajnie było znów zobaczyć starego wychowawcę w objęciach mych. Można by pomyśleć dzień jak co dzień, a tutaj taki zaskakujący koniec!